niedziela, 16 czerwca 2013

3 Rozdział

 Właśnie na tym cmentarzu leżała moja ukochana siostrzyczka. Kilka lat temu zachorowała na białaczkę. Najpierw lekarze mówili że to przejdzie. A gdy zrobili badania udawali że wszystko jest w porządku. Moja jedyna siostra umierała a ja nie mogłam nic zrobić. Lekarze nie kwalifikowali jej do przeszczepu bo jak to oni określili można uratować życie komuś innemu. Z dnia na dzień była słabsza ale zawsze uśmiechnięta. Na dłoniach było widać przebijające się żyły. Tego dnia weszłam do sali. Ona otworzyła swoje oczka popatrzyła na mnie i zamknęła oczy. Odeszła. Jej usta zaczęły sinieć. Tak bardzo chciałabym aby ona to była razem z nami. Nigdy się z tym nie pogodzę.  Kiedyś chciałam być lekarzem, pomagać innym ale po tym zdarzeniu wszystko się zmieniło. Nie chce być jak większość pójść na dyżur, wziąć kasę za to i pomóc od niechcenia kilku pacjentom. Zmieniłam swoją przyszłość chcę zostać rehabilitantką. Jestem na piątym roku studiów , zamierzam je skończyć i coś osiągnąć.

Podeszłam do nagrobka gdzie widniał napis : " Żeby miłość mogła uzdrawiać a łzy 
wskrzeszać żyłabyś Córeczko wśród nas..." . 

Dlaczego właśnie naszą rodzinę to spotkało nie wiem . Może jakaś kara Boża. Ale wiem jedno nigdy o niej nie zapomnę i pomimo to że jej już z nami nie ma ja nadal będę ją kochać.
 -  Obiecuję Ci że znajdę tego kto Cię zabił. - Powiedziałam kładąc bukiet na płycie grobu. A łzy płynęły mi z oczu. 

Płakałam gdy podszedł do mnie jakiś chłopak nawet nie patrzyłam na jego twarz. 
 - Chusteczki ? - zapytał 
 - Nie dzięki. - powiedziałam odwracając się na pięcie i udając się w stronę wyjścia. 

Gdy odeszłam kilka kroków odwróciłam się i wydawało mi się że znam skądś ta twarz. Nie zastanawiając się nad tym wsiadłam do samochodu i ruszyłam  do domu. 

 - Gdzie byłaś tak długo? Tata zdążył wrócić z klubu . -powiedziała rozstawiając talerze na stole. 
 - Byłam u Blanki . Zaniosłam jej piękny bukiet. - wzięłam sztućce i zaczęłam pomagać mamie. 
 - Nie zabrałaś telefonu a dzwoniła Zuza masz do niej przyjść po obiedzie. - mama często unikała tematu śmierci Blanki. Bardzo ją kochała. Tak jak ja z tatą. Długo po tym wydarzeniu nie mogła się pozbierać. 
Po objedzie od razu udałam się do Zuzy.
 - Dzień dobry.
 - Dzień dobry. - powiedziała z uśmiechem mama Zuzki.
 - Ooo jesteś hej. - powiedziała moja przyjaciółka ściskając mnie.
 - Chodź! - złapała mnie za rękę i pociągnęła w stronę pokoju.
 - O czym chciałaś pogadać?
 - Bo chodzi o to że ja wyjeżdżam. - powiedziała ze smutkiem i spuściła głowę.
 - Żartujesz sobie ? - nie mogłam uwierzyć w to co słyszę
 - Nie.
 - Gdzie? Kiedy? i dlaczego ?
 - Do Anglii , w przyszłym tygodniu.
 - bo ???
 - Poznałam chłopaka i jadę do niego. Znajdę sobie prace ale będę cię odwiedzać.
 - A pamiętasz co sobie obiecałyśmy ? Że jeżeli wyjedziemy to razem. To już nie jest ważne? - nic nie odpowiedziała więc wstałam i wyszłam.

Pobiegłam do parku usiadłam na ławce w zaczęłam beczeć jak małe dziecko. O faceta który ma na mnie wyjebane i o przyjaciółkę która mnie zostawia bo wyjeżdża do jakiegoś zakichanego faceta. Przyjaciele tak nie robią.

                                                                   Sobota 

 -Julka pojedziesz po Łukasza i Ewę na lotnisko bo tata jeszcze nie wrócił z klubu. - zapytała mama
 - No pewnie za chwilę wracam z Piszczkami. -uśmiechnęłam się i wsiadłam do samochodu.

Na lotnisku usiadłam na ławce czekając na Ewę i Łukasza. Kilka minut po przybyciu na lotnisko ujrzałem mojego kuzynka.
 - No hej! -powiedział Piszczek tuląc się do mnie.
 - Witam państwa. - uśmiechnęłam się do nich i przytuliłam na powitanie Ewcię.
 - W końcu w Polsce. - powiedziała siadając na ławce
 - Zmęczona?
 - I to jak.
 - To zbierajmy się.W domu sobie spokojnie odpoczniesz. - powiedziałam pomagając Ewie wstać.
 - Aha czyli mnie już nie zapytasz czy jestem zmęczony? - powiedział oburzony Piszczek.
 - A ty chyba nie jesteś kobietą w ciąży? Chyba że o czymś nie wiem. - powiedziałam spoglądając na kuzynka.
 - Przeginasz. Widzę że żarty się ciebie trzymają.


Od razu po obiedzie Ewa położyła się. A ja miałam czas aby pogadać z Łukaszem.
 -Julka mamy z Kubą taką prośbę.
 - Mam się bać.
 - Nie masz czego.
 - A więc słucham.
 -Chcieliśmy żeby Agata i Ewa odpoczęły. Ale w zatłoczonym mieście raczej relaksu nie będą mieć więc wpadliśmy na pomysł aby jechać nad morze. No wiesz jod ,morze ,zachód słońca. Ale problem w tym że na dwa czy trzy dni nie opłaca się jechać. Na dłużej z Kubą nie możemy bo mamy treningi więc czy mogłabyś jechać z nimi. Bo przecież same je nie puścimy kobiety w 6 miesiącu ciąży i to jeszcze z takimi pomysłami. Chociaż z tobą też nie wiadomo.
 - Piszczek. - dźgnęłam go palcem
 - Żartowałem jesteś mądrą ,inteligentną i odpowiedzialną dziewczyną.
 - Taaa którą zostawił facet a teraz przyjaciółka. Niezłe połączenie.
 - To tym bardziej powinnaś pojechać. Odpocząć, zapomnieć.
 - Może i masz racje.
 - A najlepiej przenieś się do nas.
 - Nie no nie przesadzajmy przecież wy macie swoje życie.

 - O wstałaś. Jak się czujesz? - zapytał opiekuńczo Piszczuś.
 - Cudownie.
 - A my mamy dla ciebie niespodziankę znaczy dla ciebie i Agaty.
 - A mianowicie?
 - Julka pojedzie z wami nad morze.
 - Naprawdę? - pokiwałam głową. - Kochana jesteś.
 - To ja pójdę zadzwonić do Kuby żeby zobaczył oferty jakiś hoteli w Gdyni.
 - Ale wracaj szybko bo szarlotkę za chwilkę przyniosę. - powiedziała moja mama wchodząc do salonu z tacą na której stały kawy i herbaty.
 - A to może ja później zadzwonię. - powiedział siadając znów na fotelu.

Łukasz był zajęty rozmową z tatą. Natomiast ja z mamą rozmawiałyśmy z Ewą. Usłyszałam dźwięk dochodzącej wiadomości na ekranie pojawił się sms od Zuzy :

   Jutro wylatuję ,przylecę dopiero za miesiąc. Chciałam się pożegnać. Przepraszam muszę. Ale pamiętaj że dla mnie zawsze będziesz przyjaciółką.


I jak? Mam dla was dobrą wiadomość wracam i teraz posty będą się pojawiać co tydzień więc zachęcam do czytania. Aha i bardzo proszę o pozostawianie komentarza jeśli przeczytacie.